Do dzisiejszej notki "natchnęły" mnie truskawki i wszystko to, co można z nich zrobić. A także wspomnienie, że progności rolni jeszcze miesiąc temu panikowali, że będzie nieurodzaj i truskawki trzeba będzie eksportować z Chin, bo rodzimym rolnikom nie będzie się opłacać itd. Oczywiście...
Nie wiem jak Wy, ja teraz objadam się truskawkami w różnych stanach skupienia i kombinacjach na potęgę (nie nie, wcale nie dlatego, że są tanie i odpowiednie dla studenckiego budżetu
). Na każdym skrzyżowaniu w moim mieście stoją ludzie z łubiankami, które aż błagają o to by je kupić.
Uwielbiam ich kwaskowaty smak, zapach i kolor. Dlatego dziś nie mogłam założyć nic innego niż strój w kolorze truskawkowego musu.
Za sukienkę posłużyła dziś długaśna spódnica z wszytą halką, a ponieważ świecić gołymi ramionami nie lubię, sytuację załagodził stary, biały kołnierzyk.
Po raz pierwszy założyłam też nieco przyduży pasek z kaczkami, który znalazłam parę miesięcy temu na targu staroci i jakoś do tej pory nie dałam mu szansy zadebiutować.
No i zgodnie z tytułem notki mogę zaświadczyć, że w moim przypadku dziś prawie nic (obstawiam, że skarpetki jednak muszą być chińskie, bo są z sieciówki) nie jest made in china. Tak jak w piosence, która ostatnio bardzo przypadła mi do gustu, mimo że nie jestem wielką fanką zespołu Happysad
youtu.be/AVcDfvAydTI
Nie wiem jak Wy, ja teraz objadam się truskawkami w różnych stanach skupienia i kombinacjach na potęgę (nie nie, wcale nie dlatego, że są tanie i odpowiednie dla studenckiego budżetu

Uwielbiam ich kwaskowaty smak, zapach i kolor. Dlatego dziś nie mogłam założyć nic innego niż strój w kolorze truskawkowego musu.
Za sukienkę posłużyła dziś długaśna spódnica z wszytą halką, a ponieważ świecić gołymi ramionami nie lubię, sytuację załagodził stary, biały kołnierzyk.
Po raz pierwszy założyłam też nieco przyduży pasek z kaczkami, który znalazłam parę miesięcy temu na targu staroci i jakoś do tej pory nie dałam mu szansy zadebiutować.
No i zgodnie z tytułem notki mogę zaświadczyć, że w moim przypadku dziś prawie nic (obstawiam, że skarpetki jednak muszą być chińskie, bo są z sieciówki) nie jest made in china. Tak jak w piosence, która ostatnio bardzo przypadła mi do gustu, mimo że nie jestem wielką fanką zespołu Happysad
youtu.be/AVcDfvAydTI