Dzisiejszy strój inspirowany jest przesłodzonym, trącącym myszką, lekko obciachowym serialem z lat 70'. Domek na prerii, bo o nim tu mowa, był luźno opartym na prozie Laury Ingalls Wilder typowym, wielosezonowym tasiemcem, o fabule naiwniejszej niż przeciętna kreskówka dla dzieci w wieku do trzech lat. Ale nie to jest dla mnie w tej chwili najistotniejsze. Do dziś urzekają mnie kostiumy, w których przechadzały się bohaterki serialu. Zapięte pod szyję kołnierzyki, zgrzebne kolory, naturalne, surowe tkaniny i sznurowane botki za kostkę. Kwintesencja mody schyłku XIX wieku w wydaniu pionierów na Dzikim Zachodzie. Czasami naprawdę myślę, że powinnam urodzić się jakieś 150 lat wcześniej.
A tu już moja interpretacja o lekkim dolly/mori zabarwieniu
Wszystkie ubrania są z second handu, a dodatki, w miarę moich skromnych umiejętności, zrobiłam sama.